zeźba ta stoi pod północną ścianą Katedry, zaraz obok kaplicy Elektorskiej. Z posągiem związana jest niezwykła i tajemnicza historia z czasów drugiej wojny światowej. W trakcie obrony Festung Breslau Niemcy myśleli, że Rosjanie nie będą atakować cennych zabytków. Urządzili więc w gotyckich kościołach magazyny amunicji. Rosjanie mieli jednak dobrych szpiegów i szybko dowiedzieli się, ze mają ostrzeliwać właśnie Ostrów. Gdy pociski trafiły w świątynię, nastąpiła seria wielkich wybuchów, a we wnętrzu rozgorzał pożar. Ściana ognia szybko dotarłaby i do niezniszczonych kaplic za głównym ołtarzem, gdyby nie zdarzyło się coś dziwnego i niewytłumaczalnego. W wyniku eksplozji z cokołu spadła rzeźba Madonny, a ogień niespodziewanie zatrzymał się kilka centymetrów od figurki i zgasł. Dzięki temu mimo ogromu zniszczeń ocalały przepiękne kaplice: Elektorska, Mariacka i św. Elżbiety. Co ciekawe rzeźba pomimo eksplozji, upadku i bliskości ognia nie odniosła najmniejszego uszczerbku.