Śladami wrocławskich legend
Przystanek 15 z 23
 
Kościół św. Marii Magdaleny

Kościół św. Marii Magdaleny Lokalizacja między ulicami Szewską i Łaciarską nie przyniosła szczęścia dwóm kolejno wybudowanym tam kościołom. Pierwszy został zniszczony w czasie najazdu Mongołów w 1241 r. Drugi, zbudowany w latach 1242–1248, strawił pożar w maju 1342 r. Dopiero późnogotycki kościół wzniesiony w latach 1342–1362, którego wieże i łączący je sławny mostek czarownic możemy podziwiać z dzisiejszego Rynku, dotrwał do naszych czasów, a i on spłonął w 1887 r. podczas pokazu fajerwerków, potem zaś w czasie II wojny światowej. Na dodatek już po zakończeniu działań wojennych południową wieżę rozerwał wybuch miny.

Początkowo spełniał obok Kościoła św. Elżbiety funkcję jednej z dwóch far miejskich. W 1523 r., dzięki staraniom Johanna Hessa stał się kościołem protestanckim, obecnie zaś jest katedrą diecezji wrocławskiej Kościoła Polskokatolickiego.

Między wieżami kościoła, na wysokości 45 m, zawieszony został pomost zwany przez wrocławian mostkiem czarownic. Wedle ludowych Mostek Czarownic bajań co noc zamiatają go w ramach pokuty dusze próżnych dziewcząt, które życie strawiły na zabawie, z niechęci do domowych obowiązków odmawiając swej ręki wszystkim adoratorom.

Inne podanie związane z tym kościołem dotyczy Dzwonu Grzesznika, sześciotonowego olbrzyma wysokiego na 180 cm, o obwodzie prawie 6,5 m, do którego rozkołysania potrzeba było pół minuty wysiłków czterech dzwonników. Zawieszono go na południowej wieży kościoła w 1368 r., a zniszczony został dopiero w 1945 r., już po zdobyciu Wrocławia, gdy po wybuchu miny zawaliła się dźwigająca go wieża. Początkowo miał on nosić imię dzwonu Marii, jednak przypisywane jego narodzinom krwawe zdarzenia sprawiły, że przylgnęło doń miano Dzwonu Grzesznika. Wykonać go miał najlepszy ludwisarz w mieście, mistrz Michael Wilde. Trudną było sztuką odlanie takiego kolosa i mistrz Wilde miał tylko jedną szansę; gdyby mu się nie powiodło, całą pracę musiałby zaczynać od nowa. Gdy już pieczołowicie przygotował formę i zmieszał w tyglu miedź, cynę, cynk i ołów, poszedł do pobliskiej gospody, aby się posilić, a może i wypić kufelek albo dwa dla kurażu. Swemu czeladnikowi przykazał, by pilnował ognia pod tyglem z roztopionym spiżem, ale niczego innego nie ruszał. Młodzik jednak przez głupotę albo nieostrożność bawiąc się tyglem otworzył zawór i spuścił rozgrzany metal do formy. Gdy mistrz dowiedział się, co się stało, w ataku szału przebił swego czeladnika nożem. Mimo, iż szczerze żałował swego uczynku, rada miejska skazała go na śmierć. Udało mu się tylko uprosić, by w dniu kaźni dane mu było usłyszeć swój dzwon. Jakoż zabrzmiał on pięknie, gdy skazańca prowadzono na stracenie, i od tego czasu dzwonił za każdym razem, gdy w mieście odbywała się egzekucja.

Od strony południowej, z boku kościoła, wmurowano w 1546 r. przepięknie zdobiony romański portal z kościoła opackiego na Ołbinie. Sławny klasztor św. Wincentego na Ołbinie zburzono w 1529 r. na polecenie rady miejskiej, gdyż obronnością i wielkością stanowił przeciwwagę dla centrum Wrocławia. Pozostał po nim tylko ten portal, nie zachowały się nawet grobowce fundatorów klasztoru, Piotra i Marii Włostowiców, które zbezczeszczono w trakcie rozbiórki.



Separator
English Polski